Gdy dopada nas stres, nasz organizm reaguje tak, jakbyśmy mieli walczyć lub uciekać. Decyduje o tym kortyzol, czyli hormon stresu, który potrafi być zabójczy dla zestresowanego mieszczucha.
Reakcja „walcz lub uciekaj” to pozostałość z czasów, gdy byliśmy łowcami-zbieraczami, a nasze szanse na przeżycie zależały od umiejętności przetrwania w środowisku, którego nie potrafiliśmy okiełznać. Od tamtego czasu wiele się zmieniło, ale nie zmieniło się to, jak reagujemy na traumę. Nagłe niebezpieczeństwo powoduje, że kortyzol uwalnia się do naszego organizmu w znacznych ilościach.
Gdy to się dzieje, następuje kaskada zdarzeń, które mają nas przygotować na niebezpieczeństwo. Do mięśni trafia więcej glukozy. Jednocześnie zwężają się naczynia krwionośne, przyspiesza serce, a układ odpornościowy oraz pamięć robocza zaczynają działać sprawniej.
Wszystko to doskonale przygotowuje nas do ekspresowej ucieczki lub solidnej awantury, ale jednocześnie ogranicza naszą zdolność do realizacji tych zadań, w których wykorzystujemy raczej wiedzę i głowę niż siłę fizyczną. A właśnie z takimi wyzwaniami w dzisiejszym świecie musimy się mierzyć częściej.