12.10.2017
3 min.
Promocje i zniżki zachęcają do większych zakupów i robienia zapasów. Ale kosmetyk, który może długo stać na półce (wszystko jedno, czy w sklepie, czy łazience), ma sporo konserwantów, a to może cerze szkodzić. A przecież od kremu oczekujemy substancji odżywczych, a nie długiego terminu przydatności. Dlatego nie warto robić zapasów kosmetycznych. Kosmetyki naturalne na przykład często mają na opakowaniu datę produkcji, więc mamy pewność, że nie kupujemy starego kosmetyku.
Nie mówię o sytuacji, w której nowy specyfik kosmetyczny nas uczula. Wtedy odstawiamy go od razu i bez żalu. Szkoda eksperymentować na własnej skórze. Ale gdy kosmetyk się sprawdza, to zużywajmy go do końca. Szczególnie niebezpieczne jest, gdy porzucamy rozpoczęty krem i wracamy do niego za kilka miesięcy. Raczej nie będzie się już nadawał do użytku – w tym czasie w słoiczku mogą się rozwinąć bakterie. Dotyczy to zwłaszcza kosmetyków naturalnych, które od pierwszego otwarcia powinno się zużyć w ciągu 6, a niektóre nawet w ciągu 3 miesięcy.
Nasza skóra czerpie z kremu tyle, ile potrzebuje. Rzecz w tym, że jej potrzeby zmieniają się wraz z wiekiem. Dlatego jeden krem nawilżający sprawdzi się u dwudziestolatki, ale gdy przekroczy ona trzydziestkę, może okazać się niewystarczający, bo przykładowo zbyt intensywnie się opalała, skóra uległa przesuszeniu i na jej twarzy zaczęły pojawiać się pierwsze zmarszczki. Dlatego zmieniajmy krem w zależności od potrzeb skóry. Trzeba obserwować cerę – jej koloryt, stan (czy pojawiają się krostki, niedoskonałości, przesuszenia). Pamiętajmy też, że żaden krem nie usunie zmarszczek, może najwyżej odżywić skórę i zapobiec przedwczesnemu powstawaniu nowych.
Zdjęcie: shutterstock
Kosmetyki naturalne działają lepiej, gdyż zamiast sztucznych zapachów, zbyt wielu emulgatorów i konserwantów mają więcej substancji czynnych. Te ostatnie są podstawą kremu, a chemiczne zredukowano do niezbędnego minimum. Producenci kosmetyków naturalnych stosują więcej substancji odżywczych pochodzenia roślinnego i rezygnują z kontrowersyjnych dodatków, które wprawdzie są dopuszczone do stosowania, ale istnieją badania wskazujące na ich szkodliwość.
Niektórzy producenci, opracowując receptury swoich produktów, tworzą zestawy kosmetyków, które wzajemnie się uzupełniają. Warto zainwestować w komplet do pielęgnacji twarzy, ale kluczem powinna być lista składników. Nie kierujmy się reklamą i deklaracjami ślicznych aktorek. Jeżeli z tyłu opakowania drobnym druczkiem wydrukowano więcej chemicznych emulgatorów niż składników aktywnych, a ogniwem łączącym całą linię jest tylko ten sam sztuczny zapach, to nie warto kupować wszystkiego. Polecam wypróbować zestaw miniatur z jednej serii – to doskonała okazja, aby przetestować wszystkie kosmetyki naraz.